czwartek, 31 lipca 2014

Ostatni dzień lipca

  Ponad miesiąc jesteśmy już poza domem. Z jednej strony wydaje się, że wyjechaliśmy wczoraj, a z drugiej - tyle się wydarzyło, że wydaje się jakby rok już minął. Wszelkie niepomyślne wieści nadchodzące z domu też nie pomagają w spokojnym i radosnym chłonięciu piękna okolicy...
Mimo wszystko - obiecałam pisać, więc piszę :)
  W Stacji nastąpił taki czas, że w zasadzie do końca nie wiadomo kto jak ma na imię, kiedy i po co się tu pojawił i jak długo zostanie - to podobno "urok" lata. Przez ostatni tydzień gościliśmy dwie wycieczki nie związane ze Stacją, a mianowicie:

- nową załogę "Rzeszowiaka", która z przygodami do nas docierała ( a to mało paliwa, a to nie wiedzą gdzie stacja, a to w końcu zepsuty silnik na pontonie i brak wioseł...), ale dotarli i zabawili dwa dni ,

- 20 osobowa ekipa z "Noorderlichta" - jest to jednostka wybudowana w 1910 roku  jako trzymasztowy szkuner. Przez wiele lat pływał po Bałtyku. W 1991 obecni właściciele poddali go gruntownemu remontowi i obecnie jako dwumasztowy żaglowiec Noorderlicht wykonuje rejsy ekspedycyjne po wszystkich możliwych wodach.
Statek mierzy 46 m długości , 6,5 m szerokości, posiada 20 kabin pasażerskich i rozwija prędkość do 7 węzłów.


 Od kilku dni w Hornsundzie panuje piękne lato - słonko świeci, prawie nie wieje. Czas ten staramy się wykorzystać na gromadzenie witaminy D...

 I niby tak nam fajnie i cieplutko, ale najmniejsza chmurka czy powiew wiatru powoduje, że "Małach" idzie w ruch!


Ten piękny dzionek gdy cały świat mógł nas podziwiać w obrazie z kamery na stronie www.hornsund.igf.edu.pl - zakończył się drobnym deszczem dającym nam cudowny widok!

Niestety na końcu nie było garnka ze złotem - nadal musimy pracować ;)



Nie wiem czy już kiedyś wspominałam, ale poza obowiązkami meteorologa mam również pod opieką "system wczesnego ostrzegania przed niedźwiedziem", czyli Ragnę i Brzydala. Oba zwierzaki mają futra mniej więcej tyle, co moje dziewczynki, więc i pielęgnacja prawie taka sama - jeszcze tylko nie wiem czy da się je tu gdzieś wykąpać :D



Wiedząc, że w Stacji są dwa futrzaki, które uwielbiają chodzić na spacery - zakupiłam u Mariusza Kostrzewy smycze w łapki, które zostały przetestowane w dość nietypowy sposób pod względem wytrzymałości...

A Ty - jek testujesz swoje smycze??
Test przeszły - psy chodzą na spacerki. Co do spacerków - jeśli nie masz ze sobą psa ( a nawet jak masz), musisz zabrać ze sobą rakietnicę i ostrą broń. Mimo lata - niedźwiedzie tu są i czekają na potencjalną ofiarę. Na miejscu niedźwiedzia gdybym zobaczyła takie baby, to nie zastanawiając się zerwałabym się do ucieczki!!


A jak już uda nam się niedźwiedzia przegonić, to możemy spokojnie wybrać się na wycieczkę i oglądać takie ciekawostki :)


Z każdym dnie czujemy się w Stacji bardziej zadomowieni. Wszystko robi się jakieś takie normalne, naturalne. Renifery i gęsi za oknem przestają dziwić, serek na dnie kawy już prawie przestaje brzydzić. A właśnie!! O serku nie napisałam. Oto dno kubeczka z kawą:


Mamy "nieco" przeterminowane mleko - nie straciło smaku, nie zmieniło konsystencji, nie zmienia smaku kawy czy herbaty. Pozostawia jedynie takie paskudztwo na dnie i podobnie zachowuje się w płatkach po podgrzaniu. Fuj... Zaczynam rozumieć dlaczego po roku w Stacji nikt nie ma oporów przed zjedzeniem wielu różnych rzeczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz