piątek, 30 sierpnia 2019

Longyearbyen

   Kolejny raz udało mi się odwiedzić Longyearbyen. Tym razem próbowałam się dostać do stomatologa, ale opór materii był zbyt wielki... Pacjenci zapisani od 2 miesięcy, pani doktor ma małe dzieci i nie zostanie po godzinach. Prośby, błagania i tłumaczenie, że będę przez kolejne 10 miesięcy odcięta od wszelkiej pomocy, rzeczywistości, a w Lyr jestem tylko 3 dni - też nie dały oczekiwanego rezultatu. No cóż - poszłam wznosić modły do kościoła, bo cóż mi zostało... Oby złamana ósemka nie zaczęła się wygłupiać przed powrotem do Polski.
 
   Longyearbyen jak zwykle zachwyciło mnie widokami i ogólnym klimatem jaki tam panuje. Śmiesznie jest spotykać znajomych ludzi na końcu świata, którzy mimo pojedynczych spotkań witają się z uśmiechem i swoim: " haluuu" :) Nawet udało mi się spotkanie z panią fizjoterapeutką, która ratowała moją szyję w zeszłym sezonie.




















Podczas pobytu i oczekiwania na ewentualną wizytę u stomatologa udało mi się odwiedzić lokalne muzea na UNISie oraz Muzeum Ekspedycji Polarnych. Polecam szczególnie to drugie!





W muzeum na UNISie można wypocząć na legowisku z foczych skór.




A do tego wszystkiego udało mi się spełnić dwa marzenia w jeden dzień, czyli zrobić trening biegowy i pływacki na końcu świata. O ile bieganie przy silnym wietrze było mało przyjemne, o tyle pusty basen i sauna były cudownym zakończeniem dnia!!






Prawie jak na Kasprowym :)





W środę wieczorem nastąpił koniec cywilizacji na najbliższe 10 miesięcy. Wsiadłam na statek i ruszyłam na swój koniec świata :)





Na koniec zdjęcie, które mnie bardzo rozbawiło, czyli my - turyści :D








Lisie sprawy

   Powoli nadchodzi jesień, a to oznacza, że w okolicy Stacji w poszukiwaniu pożywienia zaczynają pojawiać się lisy. Lokalna stołówka wyfrunęła z gniazd, więc futrzaki zaczynają szukać innego źródła pożywienia. A to psy zostawią coś w miskach, a to nieopatrznie ktoś zostawi otwarte drzwi na halę i można się rozgościć w psiej karmie itp. Dzięki temu, że lisy kręcą się w pobliżu możemy obserwować ich poczynania, zmianę futra itd. Poniżej kilka ujęć z Borysem - przyznajcie, że jest uroczy :)










czwartek, 29 sierpnia 2019

Zachód słońca nad "Horyzontem II"

   Nie, nie - aż tak spektakularnie jak w temacie to nie było. Faktem jest, że zaczęło u nas zachodzić słońce i powolutku zmierzamy do "normalności", czyli posiadania dnia i nocy. Ale do tego - jeszcze trochę.
   Dzień przed "Horyzontem II" mieliśmy okazję przypomnieć sobie wszystkie zasady posługiwania się bronią - jest to ważny element zważywszy na to, że z bronią poruszamy się tutaj codziennie.




23.08 przed 3 nad ranem nasz statek rzucił kotwicę i od rana rozpoczęliśmy przeładunek towarów. Nie obyło się bez przygód, ale ostatecznie udało się wszystko wyładować i załadować.



W przypłynięciu statku jest trochę magii, bo przychodzą do nas paczki z różnymi gadżetami. To trochę jak przyspieszone święta :)

Jędrzej - dzięki za miodek!

Ufff - jest wiaderko na kawę :D

   Statek stał u nas 3 dni, a następnie udał się do Longyearbyen, Ny - Alesundu, ponownie do Longyearbyen i 29.08 wrócił do Hornsundu. Ale o tym w kolejnych postach :)