piątek, 28 czerwca 2019

Kolejny tydzień za nami

   W zeszły piątek o 8:00 41 Wyprawa opuściła Stację i naszym "ukochanym" środkiem transportu wróciła do kraju, a my już w pełni samodzielnie zabraliśmy się do pracy. Problemy raczej klasyczne - oczyszczalnia nie współpracuje, agregat stroi fochy itp. Ale - jak to na północy - trzeba sobie jakoś radzić. Ekipa jest dzielna, rozwiązują problemy na bieżąco, w związku z tym- nadal mogę coś napisać :)
   Po 2 tygodniach pięknej pogody mamy pierwsze dni z opadami deszczu, a nawet śniegu. Mimo to - nadal jest ładnie. To jest po prostu takie miejsce, że nawet jak jest brzydko - to jest ładnie :)


Dużo gości mamy na Stacji!











piątek, 21 czerwca 2019

Zmiana warty i inne atrakcje ostatniego tygodnia

   Ufff - pierwszy tydzień za nami. Nie wiem kiedy to się stało. Bardzo intensywny czas, malo snu, dużo pracy. Jeszcze chwila i będzie można zacząc odsypiać.

   Po przyjeździe klasycznie zajęliśmy się rozładunkiem i załadunkiem statku. Następnie Horyzont ruszył do Longyearbyen gdzie pobrał dla nas paliwo. Wrocił i kolejne 18 godzin zajęło nam przetankowanie paliwa.

   W międzyczasie wszyscy " nowi " zostali ochrzczeni przez poprzednią ekipą. Kretywność 200!

   W całym amoku znalazłam trochę czasu na trening - dziwnie, a z drugiej strony trochę jak w domu jest znowu kręcić kilometry na trenażerze w tym klaustrofobicznym pomieszczeniu bez okna :) Ale za to tym razem pod fachowym okiem Wojtka :)

   Wczoraj oficjalnie przejęłam czapkę kapitańską i klucz do Stacji. Czas poważnie zabrać się do roboty. Swoją drogą - drugi raz przejmuję Stację od zastępcy kierownika...

   Przepraszam, że większość zdjęć tym razem z komórki - nie bardzo mam czas na bieganie z aparatem. Obiecuję poprawę w najbliższym czasie!



5:05 - koniec rozładunku paliwa!

Ale serio - chcesz mi to dać? :)


41 i 42 Wyprawa


Zmiana przy pompie - włącz, wyłącz, włącz, wyłącz...



Kasia i Olek czyli kuchnia hotelu Hornsund! :)

Pierwsze przytulanie psow w nowym sezonie!


Biała Strzała zainstalowana w Hornsundzie. Dużo pracy przed nami!


Sezon zbieractwa uważam za otwarty!













sobota, 15 czerwca 2019

Powrót do Arktyki!

   Po dość wyczerpującym momentami rejsie udało się dotrzeć na Stację.

   14.06 punktualnie o 11:00 weszłam na Stację. To trochę jak przejście przez drzwi do innej rzeczywistości. Znowu tu jestem, znowu rozładunek, załadunek i cały rok pracy w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie.  Z przekazywaniem Wam piękna w postaci filmów i zdjęć na razie będzie ciężko, bo internet... bywa. A nawet jak bywa, to nie powala.

   Rozładunek "trochę" nam zajął. Start około 12:00, a ostatnia paczka wylądowała w chłodni kilka minut przed 4 nad ranem. Pobiłam kolejny raz swój rekord w braku snu. Obecnego rekordu nie zamierzam zbyt szybko poprawiać.

   Pogoda cudowna, renifery się pasą, śnieguły śpiewają, alczyki i reszta ptactwa co chwilę przelatują nad naszymi głowami. Nie widziałam natomiast jeszcze żadnej gęsi.

   Psy ogromnie szczęśliwe, w bardzo dobrej kondycji!!

   Tyle tytułem wstępu po 11 miesiącach mojej nieobecności w domu pod biegunem!

piątek, 7 czerwca 2019

Ruszamy!!

   Statek z 42 Wyprawą Polarną IGF PAN na pokładzie wyruszył. Pogoda piękna - oby tak do końca!
   Statek jak zawsze zapakowany jak cygański wóz. Przed nami 8 dni rejsu. Można nas podglądać ( po wpisaniu nazwy Horyzont II) na: https://www.marinetraffic.com/en/ais/home/centerx:18.559/centery:54.507/zoom:13


poniedziałek, 3 czerwca 2019

3 dni do wypłynięcia

   Mam wrażenie, że niedawno pisałam o 3 dniach do wypłynięcia, ale z Hornsundu. Jeszcze dobrze nie rozpakowałam się po poprzedniej Wyprawie, a tu już odliczanie do kolejnego rejsu. Na myśl, o którym oczywiście robię się zielona z wiadomego powodu. Kocham ten statek...
   Tymczasem minął ostatni, bardzo intensywny weekend przed wyjazdem. A cóż takiego się działo? Nie - nie był to triathlon, bo rower od poniedziałku czeka już grzecznie w porcie w Gdyni. Choć obecnie już pewnie na statku. Otóż wybrałam się z wizytą do Magdy - to już tak trzeci raz się żegnamy przed wyjazdem :) Czwartkowe popołudnie spędziłyśmy na kupowaniu farb celem pomalowania przedpokoju - od poprzedniej Wyprawy deklarowałam pomoc :) A że z malowaniem nam nie szło, to poleciałyśmy na bieżnię :)
   Piątkowe przedpołudnie upłynęło mi na bardzo, bardzo ważnych sprawach - ustaleniu z Wojtkiem jak też będą przebiegały moje przygotowania do przyszłorocznych startów ( Broadway Cafe ma bardzo dobrą kawę). O moich zmaganiach na Stacji na pewno jeszcze usłyszycie. Następnie wróciłam do domu i przystąpiłam do zabezpieczania przedpokoju na czas malowania i wymyślania wzoru na ścianę. Bo oczywiście nie mogło być tak po prostu :) Wieczór spędziłyśmy w zapachu farby patrząc po każdej warstwie czy aby równo. Wyszło całkiem zacnie :)
   W sobotni poranek udałyśmy się do Konstancina na Parkrun. Gorąco, las, piasek, żwirek - super... Tym razem biegłam w towarzystwie Odnogi Piekła Hrabiny Długiej Suki. Jej też było ciepło. Oj bardzo. A bieg ze mną to jak dooobry trening z oponą. I to taką od traktora! Hrabinka potrzebowała 7 postojów na trasie, ale jakoś dałyśmy radę w całkiem dobrym czasie wliczając te postoje :D


   A potem w auto i do Dąbrówki!! W końcu jakieś lato! Sobota i niedziela upłynęły nam na kontemplowaniu przyrody i ogólnym "odpoczynku". Nie licząc porannego biegania po lesie w dość godnej temperaturze. 






   Poniedziałkowy poranek. Mój budzik na 3:40, bo musiałam zdążyć na pociąg o 5:25. Obudziłam się przed budzikiem po tym jak mój telefon spadł za łóżko. A chciałam wstać tak po cichu żeby Magdy nie obudzić. Kurcze - muszę wydobyć ten telefon zanim zacznie dzwonić budzik! Łóżko duże, a w dodatku Magda na nim śpi, więc nie da się go przesunąć, a przestrzeń między ścianą a łóżkiem tak niewielka, że ręki nie da się wsadzić. Co robić? Latarka! Gdzie może być latarka?? Służbofon Magdy! Jak się włącza to cholerne LG??!! Ok jest. Czym ten telefon wypchnąć zza łóżka?? Nóż!! Długi kuchenny nóż! Uzbrojona w latarkę i nóż wpadam do sypialni, klękam na łóżku i w tym momencie... budzi się Magda. Mina - absolutnie bezcenna!!! Wszyscy przeżyli. Zdążyłąm na pociąg! Uff.
   Teraz ostatnie dwa dni w rodzinnym domu, a w środę ruszam do Gdyni. Bardzo proszę - zacznijcie zaklinać pogodę na rejs. Prooooooszę :)