piątek, 24 sierpnia 2018

Ufff jak gorąco, czyli kilka słów po powrocie.

   Nadal nie lubię tego statku!! Mowa tu oczywiście o cudownej podrózy powrotnej statkiem " Horyzont II". Nie dam się nabrać nawet po tym, że trzy ostatnie dni podróży były całkiem przyjemne! I tak przez pierwsze cztery chciało mi wyrwać wnętrzności!
   Ale to już za mną i szczęśliwie zgodnie z planem dotarliśmy do portu w Gdyni. Pogoda jak na zamówienie - przez tydzień lało. Dla nas idealnie, bo można było spokojnie się aklimatyzować. Spokojnie to za dużo powiedzane, bo oczywiście po powrocie milion spraw, spotkań z rodziną i znajomymi, a  także realizacja planów - tych wakacyjnych i sportowych. Zaczęło się od sportowych i obiecanego mi przez Mateusza startu ze mną w triathlonie. Z triathlonu wyszedł nam duathlon ( 1:0 dla sinic), ale i tak wspaniale, że mimo upału udało się wziąc udział w tej imprezie.




  W międzyczasie dzięki Konradowi udało mi się spełnic kolejne małe marzenie, czyli sprawdzić jak to jest jeździć na motocyklu. Jeździć to może za dużo powiedziane, ale zgodnie z planem - nawet była mała gleba. Cóż - nie wiem kto bał się bardziej - ja o życie czy Konrad o motocykl, ale wiem już na pewno, że następnym razem trzeb spróbować na czymś mniejszym :D



 Następnie ruszyliśmy na Mazury. Piękna pogoda, jak zawsze wspaniałe jeziora. Kilka nowych miejsc, kilka znanych. Jedyna zmienna była taka, że większość poranków poświęciłam na przygotowania do kolejnej tri imprezy. I tak gdy jeszcze wszyscy słodko spali  - ja zwiedzałam okolicę biegiem lub rowerem. Odkrywając przy tym wiele nieznanych mi dotychczas miejsc.




   Oczywiście zachwycały też mazurskie widoki, których jak zawsze było pod dostatkiem. Choćby takie:




  Na Mazurach udało mi sie trafic także do raju. Agroturystyczne Gospodarstwo Ekologiczne " Majdan" - wspaniałę miejsce z cudownym klimatem. Boję się tam wracać, bo mogę już zostać na zawsze!


  Z Mazur przenieśliśmy się do Chełmży na wyczekiwane zawody. Znowu upał, ale tym razem
udało się z pływaniem, bo w tym jeziorze akurat sinice dały sobie spokój. Start ciekawy, pływanie poszło nadzwyczaj dobrze - wyszłam z wody 81/140. Tego obawiałam się najbardziej, bo nie było możliwości potrenowania przez rok. A później mimo bardzo szybkiej jazdy - spory spadek. Bieg jak to bieg w moim wykonaniu - byle przeżyć. Ale ostatecznie super, bo czas ponad 18 minut lepszy niż przed wyjazdem na Stację :)


   Teraz spokojnie na ulubionych trasach w Dąbrówce przygotowuję się do kolejnego triathlonowego wyzwania - tym razem Mrągowo. Bieganie po lesie, pływanie w basenie i jazda po okolicy sprawiają mi masę radości i nawet psujące się auto ani zepsuta kosiarka nie są mi w stanie tego zepsuć ;) Oczywiście w międzyczasie szukamy pracy, bo jakoś trzeba wrócić do rzeczywistości zanim przyjdzie nam na myśl składanie podania na kolejną wyprawę...









piątek, 6 lipca 2018

Czas podsumowań z triathlonowych przygotowań


   Pobyt na północy dobiega końca. 8.07 w godzinach popołudniowych wsiadamy na statek i ruszamy w drogę do Polski. Oby jak najmniej pofalowaną drogę, choć prognozy nie nastrajają zbyt pozytywnie.
   Miał być to rok przygotowania do startów po powrocie – było z tym różnie. Generalnie całkiem dobrze, choć ponad miesiąc wyjęty z życia przez popsuty kręgosłup szyjny był baaardzo przykry.
   Ale do rzeczy. Bardziej niż kondycję udało się chyba wyćwiczyć głowę, bo jazda na rowerze czy bieganie w czterech ścianach była dość ciężka. I to w małym pomieszczeniu bez wentylacji. A konkretnie:

Rower: 102 godziny, 4127km – jedna złapana guma :)
Bieżnia: 41 godzin, 405km
Trening siłowy: 20 godzin
Core: 22 godziny
Sporty zimowe i inne dodatkowe: 21.44 godzin

   Wynik może nie powala, bo w porównaniu z regularnie trenującymi osobami to kropla w morzu, ale jednak jak na warunki stacyjne i czas, który na to pozwalał, to coś tam się działo. Zobaczymy jakie będzie przełożenie tego wszystkiego na rzeczywistość :)











czwartek, 5 lipca 2018

Przekazanie w toku

   Od kilku dni uczestnicy kolejnej Wyprawy zapoznają się z nowymi obowiązkami i ogólnym życiem na Stacji. W kuchni wraz z pojawieniem się dostawy i nowego kucharza - szaleństwo!! Owoce, warzywa w każdej postaci i nawet powstało marzenie wielu osób - kebab!
   Tymczasem złożyłam już prawie ostatnie podpisy na dokumentach przekazania Stacji i teraz już tylko czekanie na statek...


poniedziałek, 2 lipca 2018

41 Wyprawa przejmuje Stację

   30.06.2018 przybyła 41 Wyprawa Polarna IGF PAN. Pogoda dopisała, więc od razu rozpoczęliśmy rozładunek statku. Palety, bagaże, paliwo... Trochę to trwało. Kolejny dzień też na wysokich obrotach - zaczynamy przekazywać swoje stanowiska, zapoznawać grupę z nowymi obowiązkami i generalnie wprowadzać w życie polarne.
   A poza tym, to powolutku jakoś tak smutno, bo to jeszcze tylko kilka dni i trzeba będzie opuścić Arktykę. Dla jednych ulga, a dla innych dośś ciężki moment kolejnego rozstania z tym magicznym miejscem. Liski patrzą smutnymi oczami, psy też chyba czują, że idzie nowe. Nawet niedźwiedź przyszedł zobaczyć co się dzieje! Ech..


Też mi afera - niedźwiedź robi kupę!

A potem kąpie się w naszym jeziorku :)

 

piątek, 22 czerwca 2018

41 Wyprawa w drodze!

   Dziś o godzinie 16:00 41 Wyprawa Polarna IGF PAN wyrusza w swoją arktyczną podróż. Jak zawsze w takich chwilach przychodzi czas na refleksje, podsumowania. Chociaż nie - na podsumowania to jeszcze będzie czas. Ale tego startu "w nowe" to im trochę zazdroszczę. Cały rok przed nimi! A my? Cóż - pakowanie, sprzątanie, łapanie ostatnich widoków przed powrotem do rzeczywistości. A ta według planów zacznie się do nas zbliżać już za 16 dni. Zupełnie nie wiem kiedy to znowu minęło...

41 Wyprawa Polarna IGF PAN gotowa do drogi!!





















środa, 13 czerwca 2018

Wiosna w rozkwicie! A do wypłynięcia...

   Tundra robi się fioletowa - skalnice w pełnym rozkwicie. Zwierzaki zmieniają futro, wyprowadzają "młodzież" na świat. Śnieg znika z każdą chwilą - choć momentami pojawia się ponownie. Jeszcze kilka dni i przyjdzie ten straszny czas kiedy trzeba zacząć się pakować. Brrrr. To będzie straszne. Ale zanim ta okropność nadejdzie - trzeba cieszyć się widokami!!

Trening na prywatnej plaży


Gnall - ptasia góra

Dodaj napis