Po dość wyczerpującym momentami rejsie udało się dotrzeć na Stację.
14.06 punktualnie o 11:00 weszłam na Stację. To trochę jak przejście przez drzwi do innej rzeczywistości. Znowu tu jestem, znowu rozładunek, załadunek i cały rok pracy w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Z przekazywaniem Wam piękna w postaci filmów i zdjęć na razie będzie ciężko, bo internet... bywa. A nawet jak bywa, to nie powala.
Rozładunek "trochę" nam zajął. Start około 12:00, a ostatnia paczka wylądowała w chłodni kilka minut przed 4 nad ranem. Pobiłam kolejny raz swój rekord w braku snu. Obecnego rekordu nie zamierzam zbyt szybko poprawiać.
Pogoda cudowna, renifery się pasą, śnieguły śpiewają, alczyki i reszta ptactwa co chwilę przelatują nad naszymi głowami. Nie widziałam natomiast jeszcze żadnej gęsi.
Psy ogromnie szczęśliwe, w bardzo dobrej kondycji!!
Tyle tytułem wstępu po 11 miesiącach mojej nieobecności w domu pod biegunem!
cierpliwie czekamy na obiecane relacje !
OdpowiedzUsuń