Nuda, nic się nie dzieje... woda, woda, woda. Czasami jakiś statek na horyzoncie. Buja podobno nie za mocno, ale na tyle wystarczająco, że nie ruszam się z łóżka bez potrzeby.
W nocy z 30.06/1.07 buja tak dobrze, że zaczynam wspominać meblościankę mojej siostry, która to meblościanka do zamykania łóżka miała specjalne pasy trzymające pościel.
Rano morze nieco się uspokaja i dzień mija bez większych stresów. Z atrakcji dziś był wykład o łowiectwie - sporo nowych wiadomości. O 15 podobno widać było 2 wieloryby. Woda za burtą ma już zupełnie inny kolor niż ta w Bałtyku. Dziś w nocy 1/2 ostatni raz zajdzie słońce - będzie to miało miejsce około 3 nad ranem. O 2 w nocy mamy mijać platformy wiertnicze, ale chyba nie będę się zrywać żeby łapać zasięg telefonu. Jutro po 14 powinniśmy już być za kołem i później już tylko ostatnia prosta trwająca jakieś dwa dni.
2.07 o godzinie 10:26 przekraczamy koło - 66° 33.270 N - tak daleko na północ jeszcze nie byłam. Przy obiedzie dziś zachwyt - ogórkowa i gołąbki. Bujamy się nieźle na boki, więc nie da się nalać więcej niż 2 chochelki. O 16:30 w ramach umilania sobie czasu idziemy zwiedzać sterownię i silnik. Dowiadujemy się, że pali 4,5 tony na dobę czegoś, co nazywa się marine oil i jest lżejsze od diesla. Następnie zwiedzamy na dziobie odsalarkę osmotyczną i oczyszczalnię ścieków. Oblałam się zimnym potem kiedy stojąc obok tego usłyszałam huk i trzask - wiadomo, ktoś wyżej spuścił wodę a ja już miałam wizję bardziej tragiczną. Planowane wejście do Hornsundu - piątek, 4.07, 22:00. Zobaczymy jak szybko uda mi się udostępnić historię rejsu :)
3.07 był bardzo długim dniem z dość mocnym bujaniem. Nie da się spać zupełnie!
4.07 - nareszcie widzimy Spitsbergen! Emocje nie pozwalają spać, oglądamy Orki, jest cudnie. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisuje. O 1:30 docieramy do Hornsundu i zaczyna się zabawa w rozpakowywanie statku...
Moja meblościanka, proszę szanownej pani, nosiła piękną nazwę: półkotapczan :)
OdpowiedzUsuń