Za to dziś w nocy mieliśmy nasz rekord temperatury, a konkretnie -20! W Longyearbyen mieli - 24. Brrr! Ale jakie przy tym widoki! Widzialność ponad 25 km, białe szczyty gór, księżyc, a w nocy do tego jeszcze zorze. Cudnie! O tak cudnie:
Miało być o ogródku. Otóż udało mi się stworzyć nową odmianę słonecznika - Rachityczny Hornsundzki! Powykrzywiany piętnaście razy w każdą stronę, z kwiatkiem wielkości stokrotki :D
W ogródku wyrosło coś jeszcze. Coś, co zupełnie nie kojarzy się z zimnem, mrozem i ciemnością. Kto zgadnie co to?
Przed nami luty i pierwszy wschód słońca. Trzeba powycinać nowe paski do heliografów (pamiętacie jeszcze o moich magicznych szklanych kulach?). Jak tylko zaczną się kolory na niebie, to na pewno pojawią się nowe zdjęcia.
Mango?
OdpowiedzUsuńNie :)
UsuńJak na moje fachowe oko, to musi być granat! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy słońca jak najszybciej!
Nie - to nie jest granat :(
UsuńA ja stawiam na cytrynę!
OdpowiedzUsuńOla :-)
Cytryna też to nie jest :)
OdpowiedzUsuń