czwartek, 15 stycznia 2015

Trochę z innej beczki

   Od kilku lat w okresie letnim robimy "Babski rejs na Mazury". 2 baby plus pies (czasem trzy baby), dwa tygodnie (czasem trzy). Startujemy zwykle z Warszawy, gdzie przez cały rok stoi Totem i czeka na tą jedyną właściwą chwilę, kiedy zetknie się z woda i będzie mógł ruszyć w tak dobrze znaną mu trasę. Po ponad 40 latach jej przemierzania mam wrażenie, że za chwilę popłynie tam bez naszego udziału :) Tak - Totem jest zacną i wiekową jednostką pływającą. Oto i on:

Ekomarina w Giżycku
Jezioro Nidzkie - ostatni postój
   Jak już mówiłam - start z Warszawy, następnie kawałek Wisłą, śluza na Żeraniu, kanałem na Zegrzyńskie, a potem Narew, Pisa i jesteśmy na miejscu! Trasa zajmuje nam około 3 dni, ale jakie widoki po drodze!! Jaka cisza i spokój!! No bo komu jeszcze się chce pływać rzekami na Mazury?

Śluza na Żeraniu
Wejście z Narwi na Pisę
Załoga prawie w komplecie
1/3 załogi śpi. W tle cudna Narew
   I tak po trzech dniach jesteśmy na jeziorach. Nareszcie!! Zwykle płyniemy najpierw na północ aż do Węgorzewa odwiedzając po drodze ulubione miejsca, a później na Nidzkie, gdzie zwykle spędzamy jakieś 3 dni. Ostatnia baza to Ruciane Nida, gdzie zamieniamy Totema na samochód, którym wracamy do domu. Poniżej kilka widoków z naszych poprzednich rejsów:



Jedno z niewielu wspólnych zdjęć


Perun jednak nie przejdzie na wegetarianizm

Schody do nieba
Perun i jego nowa zabawka


   Już nie mogę się doczekać!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz