czwartek, 16 października 2014

Czas zwolnił bieg

   Letnicy wyjechali, w Stacji cisza, śnieg leniwie prószy za oknem. Dni zaczynają się zlewać, wtorek nie różni się od piątku. No dobra - piątek odróżniamy po rybie na stole.
   Padający śnieg sprawia, że od razu nastrój robi się jakiś inny. Chętniej siedzimy z książką pod kocem albo przed telewizorem. I w ogóle jakoś tak mniej w czasie zamieci wychodzi się ze Stacji. Za to jak zaświeci słońce widoki robią się piękne. Gdyby nie wiatr, to pewnie śniegu by już leżało całkiem sporo, ale jak na złość - ciągle nam go wywiewa. Ale dzięki wiatrowi na moim oknie dziś powstało śnieżne serducho :


   W ostatnich dniach obchodziliśmy urodziny "Prezesa". Było "Sto lat", był tort ze świeczką (Dasia tak dobrze schowała gdzieś świeczki osiemnastki, że nie udało nam się ich odszukać do dziś, a kolejne urodziny nadchodzą - Dasia gdzie są świeczki!!??).


   Jak już pisałam dzięki zabieleniu podłoża do kompletu ze słońcem robią nam się cudne widoki. W zasadzie najlepiej mieć zawsze przy sobie aparat, bo jak tylko się gdzieś człowiek zapomni i zostawi sprzęt w pokoju, to zaraz za oknem jakieś cuda się dzieją. O takie:




To akurat noc, ale też cudnie
   Śnieg za oknem przypomniał mi, że do świąt może jeszcze daleko, ale z racji, że poczta od nas ma szansę wyjść ostatni raz na początku grudnia - trzeba się zabrać za przygotowywanie kartek świątecznych. I tak powstały pierwsze rękodzieła hornsundzkie:



   Ze śniegu cieszą się też psy - można się powygłupiać, pokopać dziury w śniegu i jak zawsze kicać po growlersach. Ragna jest zdecydowanie mistrzynią wspinaczki i utrzymywania równowagi na growlersowym polu!



   W kuchni dyżur pełni dziś Wojtek - pozdrawiam serdecznie wszystkich jego znajomych, którzy podobno tą drogą dowiadują się co u niego słychać. Miejmy nadzieję, że nie poda nam za chwilę takiego dania!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz