13.10 w samo południe opuścili nas ostatni jesienni goście oraz nasz oceanograf Kacper. Zostaliśmy we właściwym składzie. Po długim wieczorze był dzień na odespanie. A przynajmniej w teorii, bo pogoda skutecznie pozbawiła nas wody i rozpoczęliśmy proceder pozyskiwania lodu z plaży. Kilofy, traktor, przyczepa, dużo dobrego humoru i trochę samozaparcia potrzeba żeby można spokojnie iśc pod prysznic. Bryłka na kawkę, bryłka na pranie, bryłka na toaletę. W sumie to trochę skandal, że ludzie w knajpach płaca gruba kasę za drinki z lodem z lodowca a my nim spłukujemy w toalecie... No cóż - taki mamy klimat :) Co do klimatu - zerka na zdjęcia zdwóch poprzednich wypraw - śniegu było jakby więcej. Ciekawe jak długo będziemy się bawić z tym lodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz