sobota, 28 lutego 2015

Kolejna wizyta za kilka dni

   3.03 kolejny raz przylecą do nas Norwedzy. Jak zwykle ksiądz i pastor oraz przedstawiciele Biura Gubernatora. Przywiozą nam także listy i paczki, które od grudnia czekały na poczcie, a także trochę świeżych owoców i warzyw.
   Dziś dzień bardzo wietrzny - porywy do 36 m/s. A jutro ma być gorzej. Wywiało nam większość śniegu odsłaniając lód, który nie jest najłatwiejszym podłożem do pieszych wędrówek, szczególnie przy takim wietrze. Wycieczka na Wilczka wyglądała tak: wieje
   W ciągu dnia postanowiłam zrobić psom kilka fajnych zdjęć, bo słońce ładnie rozświetlało teren. Miały być poważne psie zdjęcia, a wyszło jak zwykle...





   Na koniec jeszcze jedno zdjęcie z pięknej nocy:



piątek, 27 lutego 2015

Dzień Niedźwiedzia Polarnego

   Tak - jest taki dzień w kalendarzu. Bardzo ładnie napisał o tym dniu Andrzej, pozwolę sobie zacytować:
   "W kalendarzu świąt nietypowych dziś przypada Dzień Niedźwiedzia Polarnego. Niedźwiedzie polarne to bez wątpienia jedne z najbardziej sympatycznych zwierząt na świecie. Tak wydaje się wszystkim oglądającym filmy lub odwiedzającym ogrody ZOO. Natomiast one w warunkach naturalnych patrzą na nas jak na niezwykły smakowity kąsek. Każdy „zimownik” przed wyjazdem z kraju przeszedł szkolenie z posługiwania się bronią. Jest to konieczne, gdyby niedźwiedzie chciały nas zaatakować. Niedźwiedź polarny, symbol Svalbardu, jest pod ścisłą ochroną gatunkową od 1973 roku. Na naszej Wyprawie okolice Stacji odwiedziły 22 misie i trzeba dodać, że na razie wszystkie składały wyłącznie przyjacielskie wizyty."
 
fot. Andrzej Araźny


fot. Andrzej Araźny

fot. Witek

fot. Witek

fot. Archiwum Stacji


   A na deser wczorajsze ZORZE

poniedziałek, 23 lutego 2015

Słońce i mróz

   Luty imponuje nam piękną pogodą. Oczywiście nie cały czas, ale ostatnie dni były cudne. Mróz, słońce i piękne widoki. Towarzystwo ruszyło gromadnie w teren - jedni do Werenhusa, kolejna ekipa na Fugla. Mnie niestety trafił się dyżur meteo, potem do tego dyżur stacyjny, więc widoki podziwiałam tylko w najbliższej okolicy. Ewentualnie tam, gdzie zasięg ma obiektyw. A oto efekty:







   W tą piękną pogodę wokół Stacji dało się również obserwować niedźwiedzie spacerujące po lodzie w poszukiwaniu pożywienia.


   Kilka dni przed tą piękną pogodą mieliśmy odwilż. Temperatura dodatnia, deszcz i generalnie straszna ciapa wszędzie. Każde wyjście ze Stacji wiązało się z zapadaniem się przynajmniej do pół łydki w mokrą masę, która momentami wlewała się górą do kaloszy. O TAK było przyjemnie.
   Ale pogodzie rozum wrócił i zachwyca nas WIDOKAMI .
   Kilka dni temu wspominałam, że zaczęliśmy odliczanie. A konkretnie Kierownik wyciągnął centymetr i symbolicznie każdego dnia odcina po 1cm/dzień.


   Pędzi ten czas jak szalony. A teraz, kiedy z każdym dniem jest więcej słońca, to już poleci bardzo, bardzo szybko.



czwartek, 19 lutego 2015

Kolejne światełko

   Tym razem światełko było już bardzo, ale to bardzo wyraźne. Pierwsze słońce, które udało nam się zobaczyć w tym roku! Trochę zdjęć z dzisiejszego przedpołudnia:








   A tutaj (tak dla przypomnienia), tabelka zawierająca informacje o tym jak wygląda u nas rozkład dnia i nocy:

Marsz i Styszyńska (2007)

   Na koniec FILM  z pierwszym promieniem słońca :)


środa, 18 lutego 2015

Światełko

   Czy to światełko w tunelu? Możliwe, bo to już z górki. Ponad dwieście dni wyprawy za nami, za chwilę rozpoczniemy odliczanie od 150 do zera przy pomocy centymetra. Tak, tak - kierownik ma taką tradycję, że na 150 dni przed końcem wyprawy wiesza w mesie centymetr i codziennie odcina 1 cm/1 dzień.
   Tymczasem za oknem widać dzień. Widać już go bardzo wyraźnie. Słońca w całej okazałości nadal nie udało nam się zobaczyć, bo ciągle przeszkadzają jakieś chmury. Podobno jutro mamy szansę na bezchmurne niebo około południa. Ale i tak kolory na niebie są cudowne!



   Kilka dni temu trochę nam się ociepliło. Zgodnie z prognozą mieliśmy dodatnia temperaturę i przez cały dzień padał deszcz! Padał, to w sumie mało powiedziane. Zrobiło się wszędzie straszliwe, śniegowe bajoro, nogi zapadały się w to momentami po kolana. Oczywiście górą lało się do kaloszy. Teraz to wszystko pięknie zamarzło iw pozostałych po naszych nogach dziurach można się zabić... Czekamy na porządne opady śniegu żeby się te wszystkie pułapki zakleiły.
   Ostatniej nocy niebo znowu rozświetliły nam zorze. Trzeba łapać tego piękna ile się da, bo za chwilę skończy się noc, a wraz z nocą zorze. Oto wczorajsze efekty:



   Podczas polowania na zorze moim nieodłącznym i wiernym towarzyszem jest Brzydal. Idzie krok w krok za mną (albo przed), nos pracuje i w razie czego ostrzega przed niebezpieczeństwem. Kiedy ja ustawiam się z aparatem - Brzydal kładzie się w pobliżu i cierpliwie czeka aż skończę. Czasami tylko nieco intensywniej domaga się głaskania, skutecznie uniemożliwiając wtedy jakiekolwiek działania fotograficzne. Ale - należy mu się! Na zdjęciu też się załapie!


   Czasami i mnie udaje się być na zdjęciu:

Żeby nie było, że zwykłe selfie ;)
   Czasami, kiedy koledzy się nudzą, a ja pracuję bywa też tak:

Przy zdejmowaniu tego dzieła dorobiłam się grzywki...
   A na koniec wierszyk od Andrzeja Sz. z okazji walentynek minionych:

Wszystkie nasze dziś dziewczynki
To są same Walentynki
Muszę jednak przyznać racje
I wykluczyć inne orientacje.
Do przedsięwzięć są motorem
Koją nasze serca chore
Są ozdobą tego świata
Jak motyle w pełni  lata
Jednak w dzień a może w nocy
Potrzebują wręcz pomocy
Od jakiegoś Walentego
Nie koniecznie zaś  świętego
Ten zaorze i przytuli
Czy w piżamce czy w koszuli
Zaraz życie jest weselsze
No a noce nieco bielsze

Jak mówiła stara niania
Kochać nikt już nie zabrania
Walentynki więc kochajmy
I serduszka w zamian dajmy
/ najlepiej z kwiatkiem  i buziaczkiem./




piątek, 13 lutego 2015

Noc polarna za nami

   Oficjalnie zakończyliśmy noc polarną. Słońce teoretycznie wzeszło, ale niestety nie udało nam się go zobaczyć. Może w najbliższych dniach. Bo z każdym dniem słońca będzie u nas więcej. Już pod koniec kwietnia nastąpi dzień polarny!
   Dzisiaj poszłyśmy z Magdą na krótką skiturową wycieczkę. Magda pierwszy raz miała okazję poobcować z nartami i fokami. Gdyby nie buty, to pewnie by jej się bardziej podobało. Ale doceniła wygodę chodzenia w tym sprzęcie po głębokim śniegu.




   A TU marsz wraz z komentarzem i dźwiękami natury :)

   Wieczorem na Wilczku zrobiliśmy grilla również z okazji pierwszego słońca. Dzielnie poszłyśmy z Magdą na nartach :)

Aaa! Tłusty czwartek był i miały być zdjęcia wyrobów. Proszę bardzo:

Andrzej produkuje pączki
Edkowe faworki
Czy aby nie za bardzo przypieczone? :)
   Teraz czekamy na kolejne wydarzenie jakim będzie przylot helikoptera!



wtorek, 10 lutego 2015

Siedzimy sobie, nic się nie dzieje...

   Za 3 dni wzejdzie słońce. Niestety prognozy pogody nie są zbyt sprzyjające i prawdopodobnie będzie nam potrzebna ogromna wyobraźnia, żeby zobaczyć słonko przez gęstą zasłonę chmur. Ale może chociaż na chwilę będzie nam dane zobaczyć jakiś promyk?
   Wschód słońca można uznać za moment, kiedy jest już "z górki". Noc za nami, z każdym dniem dłużej będzie jasno. W marcu pojawią się pierwsi wiosennicy, a także kolejny raz odwiedzą nas helikopterem Norwedzy. Helikopter = poczta :D Oraz trochę świeżych warzyw i owoców!
   Przed nami (poza wschodem słońca) jest jeszcze tłusty czwartek. Znowu zapowiada się kuchenna robota. Na pewno będzie relacja.
   A poza tym - nuuuuda. Dni się jakoś ciągną, niedźwiedzie i renifery leniwie kroczą za oknami. Nawet psy jakieś takie senne. Ragna bije wszelkie rekordy spania! Oj jakieś ogólne przesilenie...