czwartek, 9 maja 2019

Nie samą północą człowiek żyje

   Koniec Wyprawy to zawsze bolesny powrót do rzeczywistości. Przynajmniej dla mnie. Są tacy, którzy odliczają dni do powrotu, bo nie wyobrażają sobie zostać tam ani dnia dłużej, a są i tacy, którzy jeszcze dobrze nie wrócą z Arktyki, a już planują kolejny wyjazd. Powrót do kraju, to oczywiście przyjemny moment - spotkania z rodziną, przyjaciółmi i trochę normalności. Ale północ jak już raz zasiądzie w człowieku i na dobre się rozgości, to ciężką ją wypędzić. Ani głos rozsądku ani błagania rodziny na nic się wtedy zdadzą. Tak czy inaczej - trzeba coś robić między jedną a drugą Wyprawą.
   W moim przypadku był to zwykle powrót do Zakopanego i praca w charakterze instruktora narciarstwa w Ski School Jerry na Gubałówce. Urocze miejsce - polecam wszystkim, którzy chcą postawić pierwsze kroki na nartach. W tym sezonie nie było inaczej - wspaniała śnieżna zima i masa sympatycznych ludzi z różnych zakątków świata.

Panowie z Indii - z nimi zawsze jest wesoło!

Louise - 8 lat, 3 jęzki i do tego - doskonała narciarka!


Cynthia dla odmiany przyjechała z Meksyku.

I cały stok tylko mój!

Sezon w tym roku był wyjątkowo ciepły!


   Na Spitsbergenie oczywiście też jeździmy na nartach i deskach, ale jest to zupełnie inny rodzaj zimowego szaleństwa, choć także zdarza mi się uczyć a także - być uczoną. Tak było w przypadku jazdy na snowboardzie. Zobaczymy co przyniesie tegoroczna zima...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz