6 godzin! Mamy już ponad 6 godzin ze słońcem!! Zawsze fascynuje mnie ta szybkość przybywania tutaj dnia. Ciemno, ciemno, ciemno i nagle ciach! Dzień polarny. A kiedy to już nastąpi, to kolejna noc jaką zobaczymy nastanie dopiero na statku w drodze powrotnej do kraju. Dziwne i niesamowite jest też wtedy to, że kiedy wychodzi się w nocy na mostek, to widać coś poza ciemnością. W sensie - jakieś światło w oddali. Bo tutaj jesteśmy tylko my i nasze źródło światła, w związku z czym w oddali jest po prostu ciemno. A ze statku nagle coś świeci na horyzoncie!
Do tego jednak jeszcze kilka miesięcy, a tymczasem u nas jasność, kolory (nie tylko dnia) i ogólna radośc z możliwości wyjścia na zewnątrz bez latarki.
Z racji tego, że śniegu nadal brak - postanowiłam wybrać się w teren przewietrzyć nogi - żeby nie było, że tylko w chałupie na bieżni. Nadal nie rozumiem (
Piotrek ), jak można biegać maratony na biegunach!!??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz