Nadszedł ten czas. Czas pakowania, zastanawiania się nad tym co zabrać, a z czym się rozstać na rok.
Czy ta bluzka mi się przyda?
A może jeszcze jeden kremik?
Obcasy?
- Po jaką cholerę obcasy - pyta Wit.
- Jak to po jaką? A święta, wizytacje i inne atrakcje tego typu?
Pokręcił głową z politowaniem i zaprzestał rozmów w tym temacie.
Kosmetyczka - raptem 60 litrów. I tak pewnie czegoś zabraknie :) Przyszła pora na ciuchy - kupa urosła pokaźna. O dziwo zmieściło się wszystko do jednej beczki. I jak już byłam z siebie taka dumna, to przyszedł Wit i zapytał czy na wszelki wypadek popakowałam wszystko w worki?
...
Kurcze - faktycznie oślica ze mnie. Z równie wielką dumą rozpakowałam całą beczkę, popakowałam w worki i zapakowałam jeszcze raz. Nie zmieściło się. Dumę szlag trafił!
Trzeba będzie przytulić jeszcze jedną beczkę :)
Do zapakowania została resztka ciuchów, kijki, buty i kilka pojedynczych sprzętów.
I oczywiście pożegnalna kolacja dla znajomych :)
Mam wrażenie, że to będzie najdłuższe 18 dni w moim życiu!
Bogato wyjść za mąż. Dla pewności zabrać kartę kredytową i wszystko się zmieści do jednej torebki. W razie czego to zawsze się znajdzie ktoś kto chętnie biedną kobietą się zajmie i przygarnie jak swoje...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy niedźwiedzie mają terminal do obsługi kart :)
Usuń